Waleria Klinder
Urodziła się w 1951 roku. Od urodzenia mieszka w Oliwie, w tym samym, rodzinnym domu. Z wykształcenia jest fryzjerką, z zamiłowania kobietą pracującą, która żadnej pracy się nie boi. Była sekretarką, kierownikiem administracyjnym, budowała Hutę Katowice, razem z mężem, robiła dla dzieciaków ekologiczne maski zwierząt. Miała także krótki epizod włoski, ale głównie po to, by spełnić swoje marzenia: wejść na Wezuwiusza, zobaczyć Pompeje i Capri, udało się. Obecnie pracuje z satysfakcją jako introligatorka.
„Oliwa to jest moje miejsce, nie wyobrażam sobie, żeby żyć i mieszkać gdzie indziej, tu jestem u siebie, tu stoi mój dom rodzinny, tu chodziłam do szkoły, spędziłam dzieciństwo i dorastałam. Jesteśmy świadkami jak Oliwa zmienia się z upływem czasu. Kiedyś mieszkaliśmy jakby na wsi, hodowaliśmy świnkę, kury. Ulica Abrahama była piaskowa, a Polanki brukowana. Teraz to jest dzielnica Gdańska, miasto. Może pokochalibyśmy i inne miejsce, gdyby tatuś je dla nas wybrał, ale trafiliśmy tu i tu toczy się nasza historia, w tej spokojnej, pełnej uroku okolicy”.
Historia skarbu/ów:
P1
To jest nasze zdjęcie rodzinne z 1968 rok, zrobione przez fotografa z osiedlowego klubu z ulicy Rodakowskiego. Jest na nim cała rodzina: od lewej najstarsza siostra Krystyna, Ewa, jej córka, siostra Halina, mama, tata, brat Andrzej, najstarszy brat Staś, siostra Wiesia, a ta blondynka to ja.
P2
Ten drzeworyt, wiąże się z moimi najwcześniejszymi wspomnieniami, należał do ludzi, którzy mieszkali tu przed nami. Od zawsze wisi w tym samym miejscu, jest częścią tego domu, lubiany przez nas i korniki.
P3
Skarbem jest dla mnie nasz dom rodzinny przy ulicy Abrahama. Tatuś przyjechał w te strony z Przemyśla w 1945 roku. Mógł sobie wybrać opuszczony dom. Wybrał ten, mały w dobrym stanie, wówczas troszeczkę na uboczu. Spłacał go potem z pensji wiele lat. Jak się zadomowił, sprowadził mamę z dwojgiem dzieci, a potem na świat przyszła reszta rodzeństwa. Dom był wypełniony przedmiotami, które zaadoptowaliśmy do naszego życia. Pamiętam tatusia fotel, zegar, stół i różne krzesła przy nim, była też złota miska, piec i kuchnia z fajerkami. Z biegiem lat tatuś z bratem unowocześnili wszystko, żeby żyło się nam łatwiej i przyjemniej. Ten dom jest pamiątką naszych szczęśliwych lat, krążą po nim wspaniałe wspomnienia i miłość, którą dostaliśmy od rodziców.
Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska