logo vivaoliva

projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

logo wspólnota gdańska

Skarby Oliwian

skarby oliwian

Wesprzyj nas 1,5%

Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Wesprzyj kulturę i sztukę przekazując 1,5% podatku:
KRS 0000286430

Podsumowanie roku 2023 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Podsumowanie roku 2022 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Dokumenty informacyjne

Skarby oliwian


skarby oliwian przeglądaj skarby o projekcie partnerzy kontakt galeria wszystkich skarbów

Łukasz Nowosielski

Łukasz Nowosielski od urodzenia mieszka w Oliwie, jest to jego naturalne środowisko, które po dziś dzień nęci go tajemnicami, ciekawostkami i obecnością niezwykłych ludzi z niezwykłymi historiami.

„Od urodzenia mieszkam w Oliwie. Dzieciństwo, czyli lata 80 te spędziłem na ulicy Karpackiej w bloku pod lasem. Można było mnie nazwać leśnym człowiekiem, bo po lekcjach wpadałem do domu, rzucałem tornister i biegłem na dwór, gdzie do roboty było tyle, że bardzo trudno wracało się na obiad na godzinę 16:00. Wiosna, lato, jesień, zima z bandą kumpli biegaliśmy głównie po lesie. Zimą robiliśmy nartki z owijek na pochwyty balustrad montowanych w blokach. Cięliśmy je na kawałki i przywiązywaliśmy do butów. Jechało się szybko, niebezpiecznie, ale frajda była olbrzymia. Jesienią chodziliśmy do lasu na grzyby i jagody, a wiosną i latem bawiliśmy się w wojnę, bardzo popularną wówczas zabawę. Wojny wybuchały różne, na przykład między ulicami. Każda ulica miała swoją górkę, której broniła. Karpacka z Tatrzańską i Bobrową walczyła o takie górki. Nigdy nikomu nic złego się nie stało.
Między Karpacką a Czyżewskiego były pawilony, mieścił się tam Sam, rybny, papierniczy, przedszkole, a część była przez jakiś czas niezagospodarowana. Bawiliśmy się także w tych zakamarkach. Któregoś dnia wbiegłem na pierwsze piętro i zauważyłem uchylone drzwi. Zajrzałem i zamarłem. Moim oczom ukazał się widok jak z jakiejś baśni. Pomieszczenie wypełnione było niezwykłymi przedmiotami: szable, stare narty, dzbany, rzeźby, grafiki, obrazy z napisami w obcych językach. Stałem jak wryty. Nagle pojawił się uśmiechnięty pan, który powiedział - dzień dobry, witam serdecznie w mojej pracowni, zapraszam do środka - tak poznałem Łukasza Rogińskiego i tak rozpoczęła się nasza wspaniała znajomość. Odwiedzałem go często. Mogłem zapytać o wszystko, co to jest, jak to się robi, do czego to służy, odpowiadał, tłumaczył, zachęcał. Mogłem wpadać zawsze, gdy drzwi były otwarte, z czego z radością korzystałem. Przychodziłem, siadałem i pracowaliśmy sobie razem. Dwa Łukasze. Uczył mnie kleić witraże, pozwalał malować prawdziwymi pędzlami, mówił jak rysować. Dla mnie, dla dziecka to było coś. Raz zasiedziałem się w pracowni i, zaaferowany artystyczną pracą, przegapiłem godzinę, kiedy powinienem wrócić do domu. Nagle usłyszeliśmy wołanie na zewnątrz Łukasz, Łukasz, Łuuuukasz. To tata mnie szukał. Pan Rogiński zaprosił tatę do swojej pracowni i tak rozpoczęła się między nimi przyjaźń, która trwa do dziś. Przyjaźń od pierwszego wejrzenia.”
 
Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:
P1. W dzieciństwie o każdej porze roku szwendaliśmy się i szukaliśmy skarbów w oliwskim lesie. Pamiątek z drugiej wojny tam nie brakowało, a i do tej pory można znaleźć jakieś łuski, czy kawałki broni. Lasy oliwskie znałem jak własną kieszeń. Myszkowaliśmy również w opuszczonym wówczas Oliwskim Dworze. Tak znalazłem między innymi te butelki, których mam sporą kolekcję. Mieszkając z rodzicami chowałem je do szafy, która szybko wypełniła się tymi skarbami. Oczywiście żal mi było się z nimi rozstać, częścią znalezisk podzieliłem się ze znajomymi, część powędrowało ze mną w dalszą drogę. Mam różne kolekcje: kapsle, czy aptekarskie buteleczki o różnych kształtach.

P2. To są Exlibrisy autorstwa Łukasza Rogińskiego, pamiątki naszych spotkań. Często po wizycie w jego pracowni zostawaliśmy obdarowywani jego artystyczną pracą.

P3. Oto jest moja pierwsza grafika, którą, mając 8 lat, wykonałem inspirowany przez Łukasza Rogińskiego. To jest portret mojego taty. Zadanie domowe, Dostałem kawałek powleczonej czymś blachy i miałem wyryć coś ciekawego. Przyszedłem do domu i zacząłem kombinować. Za rylec posłużyła mi igła nabita na korek. Poprosiłem ojca, żeby usiadł naprzeciwko mnie do pozowania. Do portretu ojca dodałem ptaka, taki symbol jego kolekcji, bo ojciec bardzo lubi sztukę ludową. Od kiedy pamiętam jeździł po wsiach i kupował od twórców gliniane koguciki, ptaszki gwizdaczki i inne podobne. Ojciec odkrywał takich strugających, lepiących artystów w różnych niespodziewanych miejscach na uboczu. Na portrecie umieściłem też kałamarz i trzy pióra jako nawiązanie do twórczości literackiej mojego ojca. Znajomi rodziców, którzy oglądali tą pracę bez trudu odgadywali kto był moim modelem.


Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska
 

wróc do góry